All posts filed under: Personal

goia 2

Ambicja, która niszczy marzenia.

Są dwa aspekty mojej osobowości, które rodzice czasem przypominają mi kiedy zaczynam przesadnie martwić się o losy moje i świata. Podobno w pierwszej klasie podstawówki od początku chciałam pisać piórem z atramentem zamiast ołówkiem. Miałam więc dwa zeszyty do zadań domowych. Jeden na brudno i drugi na czysto. Wszystkie prace z nauki pisania wykonywałam dwa razy.  Drugie wspomnienie to martwienie się i planowanie na zapas. Już w drugiej klasie podstawówki zaczęłam się martwić, że nie zdam matury i postanowiłam pracować ze wszystkich sił, żeby zwiększyć swoje szanse na zdanie egzaminu dojrzałości. Zawsze byłam ambitna i coraz częściej widzę to jako moje przekleństwo a nie błogosławieństwo. Przez ambicję trafiłam do szkoły z maturą międzynarodową i na studia w Edynburgu. Kto wie, może to właśnie ambicja sprawiła, że jestem teraz lekarzem, mimo że nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego chciałam nim zostać. Z moich zachowań wynikło dużo dobrego, w oczach innych byłam dzieckiem, które zawsze chciało być dobrze przygotowane, zawsze sumienne. Sama nie czułam żadnej presji zewnętrznej, żeby dobrze wypaść, nawet wydawało mi się, że sukcesy akademickie przychodzą mi w …

jak sie czuje czlowiek po odstawieniu antydepresantow (7 of 8)

Pięć miesięcy po depresji

Lato nie sprzyja poczuciu melancholii. Budzę się razem ze słońcem, przekręcam klucz w drzwiach, a przez szczelinę wdzierają się promienie na ciemną klatkę schodową, podświetlając pyłki w lekko stęchłym powietrzu. Już niedługo klatka będzie ciemna, a ja nie zobaczę słońca ani przed ani po pracy. Latem nie przeczytasz wielu artykułów na temat depresji czy niskiego samopoczucia. Wszyscy przestają o tym mówić. Słońce w zenicie nie daje naszym cieniom szansy na wydłużenie i nie widać, że niektórzy nadal chodzą zgarbieni, zamknięci w sobie. W pełnym słońcu jednak łatwo się schować. A w natłoku zdjęć opalonych kończyn jest jeszcze łatwiej. Wystarczy od czasu do czasu kliknąć na kciuk wystawiony ku niebu, żeby sprawić wrażenie, że wszystko jest ok. Bo latem powinno być. Od pięciu miesięcy nie biorę antydepresantów. Wiele osób z mojego bliskiego otoczenia nadal nie wie, że kiedykolwiek je brałam, że depresja była częścią mojego życia i całkiem możliwe, że mój cień nie miałby szansy skrócić się na wiosnę, bo zniknąłby z powierzchni ziemi. Ci, którzy wiedzą, są ostrożni. Od czasu do czasu słyszę ciche ‘jak się czujesz?’ i wiem, …

photo-1422207134147-65fb81f59e38

Zrobiłam sobie prezent

3…2…1…start. Witajcie na nowym blogu Małgo Frej. Zastanawiałam się, czy to ma sens, czy dalej pisać, dlaczego to robię i najważniejsze: dla kogo. Czy chcę być drugim Halo Ziemia, czy Riennaherą, czy bardziej może Nieśmigielską? I wiecie co? Poszłam na spacer i nie pozwoliłam sobie wyjąć telefonu z kieszeni aż do kolejnego skrzyżowania. Dzięki tym parunastu minutom na spokojne zebranie myśli w głowie doszłam do oczywistego wniosku na temat blogowania. To moje miejsce. Zbieram tu swoje myśli, czasem chcę na jakiś temat krzyczeć a jedyną osobą, która słucha jest klawiatura. Chcę mieć miejsce, gdzie mogę posiedzieć i poukładać myśli, wyrównać rachunki sama z sobą. Chcę wchodzić w pewne tematy głębiej, starać się zrozumieć, popełniać błędy i z perspektywy czasu to zauważać. Bez dbania o to, czy to, co piszę jest poczytne. Kiedy ktoś mnie pyta czym się zajmuję, odpowiadam, że jestem lekarzem, a nie blogerem. I niech tak zostanie. Nie wiem, czy komukolwiek mówiłam o tym tu na forum, ale mój dziadek był pisarzem. Nie na pełen etat, po godzinach pracy w fabryce płaszczy i …

o dumie

Pride – to brzmi dumnie!

Od dziecka jesteśmy uczeni, żeby nie być chwalipiętą. Nie znam wielu osób, które posiadły zdolność mówienia o swoich osiągnięciach szczerze, bez obawy oceny otoczenia. Czy nadto cenimy skromność i przy tym na siłę tłamsimy w sobie poczucie dumy, nawet jeśli jest ono szczere i czyste? Zwykle chodzi o pychę. Jeden z grzechów głównych, pozjadanie wszystkich rozumów, chwalenie się, wywyższanie nad innych. Wiedza, że zawsze to ja mam racje. Ostatnio siedziałam na wersalce w Garwolinie z moją siostrą. Jednym okiem oglądałam „Kuchenne rewolucje” a drugim poprawiałam moją pracę z neonatologii, którą zamierzałam wysłać na konkurs. Po skończeniu edytowania tekstu i doborze ładnych czcionek (moja ulubiona część pisania prac na studia) zapisałam pracę w PDF-ie i wyrwało mi się na głos: „Jestem z siebie dumna. To najlepsza praca, jaką napisałam”. Momentalnie zrobiło mi się głupio. A jednak czułam radość. Według Davida Hume’a, który nota bene urodził się i studiował w Edynburgu, duma to radość z samoakceptacji. To uczucie, które wpisuje się w naturę ludzką. Dlaczego więc tak rzadko sobie na nią pozwalamy? Dlaczego tak trudno jest znaleźć …

IMGP8041

O miłości i małżenstwie

Nie wiedzieliśmy, w co się pakujemy. Skąd mogliśmy wiedzieć. Dzisiaj wiemy o sobie dużo więcej, ale i tak cały czas J mnie zaskakuje. Kiedy przestajemy się zaskakiwać i stajemy się dla siebie nawzajem zupełnie przejrzyści i przewidywalni, kończy się zakochanie. Bo miłość to coś zupełnie innego. Pięć lat temu myślałam, że wiem, czym jest miłość. Miałam swoją definicję: miłość to decyzja, zobowiązanie wobec drugiej osoby, że zawsze będę pragnęła jego szczęścia, stawiała jego potrzeby przed swoimi. Teraz wiem, że mimo tego, że zaznałam miłości to nadal jej nie znam do końca. Zmieniam się razem z nią, razem z nim. Dorastamy, a z tym procesem dorasta nasza miłość. I codziennie może znaczyć coś innego. Nie ma potrzeby ograniczać jej definicjami. Po prostu jest. My jesteśmy. I mimo tego, że po pięciu latach jest to dla mnie tak oczywiste, jak wschód i zachód słońca, to brakuje mi oddechu na myśl, że to się może zmienić. Małżeństwo to szaleństwo. Statystycznie coraz częściej skazane na niepowodzenie. Czasem się mówi, że to coś przeciwko ludzkiej naturze i zupełnie się z …

Dlaczego akcja googlehack tak na mnie wplynela

Dlaczego akcja GoogleHack dotycząca samobójstwa tak na mnie wpłynęła?

Tattwa spytała, czy teoretyzuje. Chciałabym odpowiedzieć, że tak, ale nie byłaby to prawda.   Po przeczytaniu apelu Jana Favre i tekstów, które powstały w wyniku akcji GooleHack “Stop Samobójcom”, która miała polegać na utrudnieniu ludziom znalezienia w Google stron na temat sposobów zabijania się, poczułam, że coś jest z tym nie tak, że tak nie można. Akcja została przyjęta ciepło i z wielkim entuzjazmem przez wielu ludzi i sama dostrzegam jej dobre intencje. Jednak przeczytanie tego pierwszego wpisu Janka spowodowało lawinę myśli, które towarzyszyły mi w najczarniejszych momentach. Z perspektywy paru dni, które celowo przeczekałam nic nie pisząc na blogu, żeby ochłonąć, postaram się wytłumaczyć, dlaczego nadal jestem jej przeciwna. Odpowiedzialność za drugiego człowieka Kiedy pisałam mój tekst o depresji spędziłam wiele czasu zastanawiając się, czy publikując go nie sprawie nikomu bólu. Bolące myśli sprawiają, że stajemy się niezwykle wrażliwi na to, co czytamy na bliskie nam tematy. Depresja i odebranie swojego życia są jednymi z najbardziej osobistych tematów, które nie są jeszcze dobrze zrozumiane przez wielu ludzi i często traktowane z brakiem delikatności i taktu. …

IMG_0518

Prywata: wolne dni

Nadszedł upragniony czerwiec a wraz z nim wolność. Codzienność przewróciła się do góry nogami i już nic nie każe mi robić. Nie ma nakazów, nie ma zakazów. Poranki są moje, południe jest moje i wieczory należą do mnie. Dni zlewają się w jedną rozciągniętą jak gumka od majtek całość. A ja chodzę jak we śnie, poruszam się powoli i odliczam dni do niewiadomego punktu w przyszłości. Do końca tygodnia? Po co? Przecież kolejne dni będą takie same. Praca to życie Jestem człowiekiem pracy, a brak zajęcia mnie zabija. Tęsknie za szpitalem, za szybkim tempem dnia, kiedy minuty znikają nie wiadomo gdzie, a w dwunastu godzinach zmieści się 20 rozmów z pacjentami, cztery żarty wymienione z pielęgniarką, pół godziny przeznaczone na jedzenie i 5 km przebiegnięte po korytarzach do pacjenta z zatrzymaniem akcji serca. Niczym Hugh Grant w „Był sobie chłopiec” dzielę dzień na części. Budzę się starym zwyczajem koło 6 rano. Ciało nie da się oszukać. Do 8 siedzę w łóżku, czytam wiadomości i załamuję nieproporcjonalnie chude nadgarstki nad stanem rzeczywistym tego świata. Wypijam szklankę …

Valparaiso street live below the line complete shopping list (1 of 1)

Spending 1 pound a day for five days

Did you know that 20% of the world population lives in extreme poverty? According to the WHO that’s the line of under £1 per day for all what one needs to survive that is: food, drink, shelter and healthcare. It becomes obvious then that education is a secondary aim for many. Mothers have to make decisions between putting food in their children’ tummies and hanging a mosquito net above their beds to protect them from malaria. But poverty doesn’t only affect the developing countries. I see it every day, here in the UK. The inequalities between the richest and poorest are increasing. Only during the recent recession the richest increased they wealth by twofold. Whereas the UK population started to increasingly depend on food banks to survive. I’m sure that situation in Poland is even worse. Many families cannot afford to buy adequate supplies for their children to send them to school in the beginning of the new year or to provide nutritious meals. This is all too depressing, really. But I decided to do …

Valparaiso street art (3 of 7)

Dobroduszni frajerzy: praktyczne porady

Czasem zastanawiam się, czy nie jestem osobą, która widzi świat w zbyt ostrych kolorach. Suwak kontrastu jest bardzo podkręcony w moim życiu i często nie widzę nic poza białym i czarnym. Mam mocne poczucie tego, co jest dobre a co złe. Jest wiele sytuacji, w których łatwiej byłoby przymknąć oko. Nie widzieć czegoś. Ściągnąć ten film na komputer i go obejrzeć zamiast płacić 9 funtów w kinie. Nie zadeklarować małego projektu w zeznaniu podatkowym. Nie powiedzieć w stołówce szpitalnej, że pod papadumem schował się ryż, za który powinnam dopłacić 50p. Nie zwrócić uwagi pani u optyka, że nie dodała pokrycia antyrefleksyjnego do mojego rachunku. Życie byłoby o tyle prostsze, gdyby mój kompas moralny był mniej wyczulony na północ uczciwości. Lista marzeń należy do typu spraw, na które nie powinnam mieć czasu. Marzenia, hedonizm, własny czubek nosa, uprzywilejowane życie, piękne piaskowe kamienice zbudowane na krwi niewolników z Karaibów, hotele w Dubaju, gdzie jedna doba kosztuje tyle, co dializa pięciu osób z niewydolnością nerek rocznie — wszystkie te myśli tłoczą się na jednym zwoju mojego mózgu. Kiedy …