Month: May 2015

top of the rock last day in NYC (15 of 26)

Goodbye New York

It was always going to be a day of farewells and (happy) endings. 31st of December was our last day in New York and we decided to leave with the best possible view in our memories. Because we are both creatures of habit, once again the day started with bagels and a wonderfully perfect flat white from Stumptown. Good cup of coffee used to be something I could not have imagined my morning without. A big bonus of flying west is that mornings are your best time of the day. Even after over 7 days in the States, I still would wake up around 5 and enjoy my early morning, watching the city come to life through a window. Around 7 we would leave our hotel and walk 2 blocks to Stumptown. On this last day I treated this as a ritual. I took it slowly, took my time to take pictures and enjoyed the frosty air. One “the usual for you guys?” breakfast order later, we were on our way to the Rockefeller Centre to …

New York Central Park Williamsburg Staten Island Ferry and Highline at sunset (14 of 17)

Kaleidoscope of loud heartbeats under coats

Everybody here wanted something more Searching for a sound we hadn’t heard before And it said Welcome to New York It’s been waiting for you Welcome to New York Welcome to New York Welcome to New York I may be slightly repetitive, but there was something absolutely enthralling about waking up still slightly jet lagged at 5 AM in our small room in Manhattan and planning a day ahead in New York City, still in darkness as J would happily sleep until late (here: 6.30AM). I’m not sure if I’ve talked about it here before, but I’m a bit of an obsessive planner when it comes to travelling. As much as 50% of my pleasure from visiting a new place comes from making it my own by reading about its history, stories and finding out the best spots to eat, stay, walk and play. This was our second last day in the city. Overwhelmed with choice, as always, we thought that rather than try to fit in as many new places to discover as possible, we …

24h z zycia lekarki w UK

Grey’s Anatomy w realu

Niebieskie piżamki, strzelające spojrzenia znad kart pacjenta skierowane do przystojnego urologa, kilometry korytarzy, które dłużą się w nieskończoność, kiedy biegniemy do zatrzymania akcji serca. Czy życie młodej lekarki w UK wygląda jak Grey’s Anatomy? Czy lekarze są tak przystojni, jak Mark Sloan i (śp.) McDreamy? Czy zaczynamy dzień od powiedzenia: It’s a beautiful day to save lives? Przekonajmy się. Jak wygląda praca młodego lekarza w Wielkiej Brytanii Teoretycznie nie jestem jeszcze lekarzem, ale złożyłam już podanie o rejestrację w General Medical Council i zdałam egzaminy. Właśnie skończyłam pierwsze trzy tygodnie stażu w szpitalu, gdzie wykonuję te same obowiązki co lekarze na poziomie Foundation 1 (od razu po studiach). Krótka uwaga: we wpisie będę używała angielskich słów, bo nie znam medycyny w języku polskim i zbyt długo zajęłoby mi szukanie polskich odpowiedników. Proszę o wyrozumiałość. Jestem na oddziale, który nazywa się Acute Assessment Unit. Pacjenci trafiają do nas dwiema drogami: są bezpośrednio kierowani przez swojego lekarza pierwszego kontaktu, który wcześniej dzwoni do szpitala, żeby przedyskutować przypadek danego pacjenta i wysyła go z listem i wstępnym rozpoznaniem …

New York City travel blog itinerary (31 of 65)

NYC Part 6 : Central Park, Soho and East Village

When I visit a new city for longer than just a few days there is usually a point when I run out of ideas of what to do. It would be a sin to say that there is nothing to do in NYC, but too much choice sometimes is worse than no choice at all. On our 7th day in the city however, we still didn’t see one of the biggest attractions – The Central Park. I mean, we did visit Central Park on Christmas Eve but the weather was awful and I didn’t see much. So the plan for our 7th day was to walk up the 5th avenue all the way to Central Park and then in the afternoon to find a few iconic foodie places around town. Do you know how I knew it was going to be a good day? Two reasons: the sun was out and J found the most incredible and at the same time the most ordinary bagel place. We were getting fed up with breakfast from the …

Lunaby piz¦çamy jak ze snu 5

Makers #1

I’ve always admired people who decided to do something in their lives and then just went for it. Instead of putting it on their bucket list, they just got on and did what they wanted to do. Not many people in Western Europe know this, but Poland is a very creative country. We are used to coping and being inventive even in unfavourable circumstances. Over the past 10 years or so, this creativity started to appear in the form of new businesses, which create new products from good quality materials. Somebody called it “creative tension” and frankly I think this phrase suits my nation very well. All those makes share a passion for quality, utility and good design. I thought it would be fun to start a series of posts about Makers, who I admire and whose products I love. To kick this series off, I chatted with Joanna Glogaza – an author of a popular slow fashion and lifestyle blog Style Digger. She is the mind and force behind a lifestyle brand Lunaby, which …

Valparaiso street live below the line complete shopping list (1 of 1)

Spending 1 pound a day for five days

Did you know that 20% of the world population lives in extreme poverty? According to the WHO that’s the line of under £1 per day for all what one needs to survive that is: food, drink, shelter and healthcare. It becomes obvious then that education is a secondary aim for many. Mothers have to make decisions between putting food in their children’ tummies and hanging a mosquito net above their beds to protect them from malaria. But poverty doesn’t only affect the developing countries. I see it every day, here in the UK. The inequalities between the richest and poorest are increasing. Only during the recent recession the richest increased they wealth by twofold. Whereas the UK population started to increasingly depend on food banks to survive. I’m sure that situation in Poland is even worse. Many families cannot afford to buy adequate supplies for their children to send them to school in the beginning of the new year or to provide nutritious meals. This is all too depressing, really. But I decided to do …

Valparaiso street art (3 of 7)

Dobroduszni frajerzy: praktyczne porady

Czasem zastanawiam się, czy nie jestem osobą, która widzi świat w zbyt ostrych kolorach. Suwak kontrastu jest bardzo podkręcony w moim życiu i często nie widzę nic poza białym i czarnym. Mam mocne poczucie tego, co jest dobre a co złe. Jest wiele sytuacji, w których łatwiej byłoby przymknąć oko. Nie widzieć czegoś. Ściągnąć ten film na komputer i go obejrzeć zamiast płacić 9 funtów w kinie. Nie zadeklarować małego projektu w zeznaniu podatkowym. Nie powiedzieć w stołówce szpitalnej, że pod papadumem schował się ryż, za który powinnam dopłacić 50p. Nie zwrócić uwagi pani u optyka, że nie dodała pokrycia antyrefleksyjnego do mojego rachunku. Życie byłoby o tyle prostsze, gdyby mój kompas moralny był mniej wyczulony na północ uczciwości. Lista marzeń należy do typu spraw, na które nie powinnam mieć czasu. Marzenia, hedonizm, własny czubek nosa, uprzywilejowane życie, piękne piaskowe kamienice zbudowane na krwi niewolników z Karaibów, hotele w Dubaju, gdzie jedna doba kosztuje tyle, co dializa pięciu osób z niewydolnością nerek rocznie — wszystkie te myśli tłoczą się na jednym zwoju mojego mózgu. Kiedy …

Nic dwa razy się nie zdarzai nie zdarzy.

Rozmowy o lemoniadzie na łożu śmierci

Śmierć jest aktywnym procesem. Zaczyna się zwykle, zanim ktokolwiek jest w stanie to zauważyć. Nawet umierająca osoba tego nie wie, chociaż może mieć przeczucie. Jedzenie przestaje smakować, potrzebuje go coraz mniej. Musi przypominać sobie, żeby się nawadniać. Śpi coraz dłużej, zmęczenie ogarnia ją pierzyną snu. Waga ciała spada i spada, niknie w oczach. A oczy rosną, niedługo zajmą połowę jej twarzy. Nie potrafimy wytłumaczyć wielu wydarzeń, które maja miesjce, kiedy osoba umiera. Pokazuje to, jak bardzo psychika człowieka oddziałuje z fizycznością. Jedna rzeczywistość przeplata się z drugą w niezrozumiały jeszcze dla nas sposób. Warkocz życia. Znam przypadki, kiedy umierająca osoba czekała na pewne wydarzenie. Wiedziała, że nie może umrzeć wcześniej. Ludzie na ziemi jeszcze jej potrzebowali. Chciała zobaczyć nowo narodzonego wnuka. Nowe życie, które zajmie jej miejsce w sercach bliskich ludzi. Ojciec, który czekał, aż zobaczy córkę idąca do ołtarza z silnym ramieniem u boku. Matka, która chciała poprowadzić syna pierwszego dnia do szkoły. Koniec neurochirurga Paul Kalantihi, trzydziesto-paroletni neurochirurg ze Stanford University, który zmarł na raka płuc, pisze o wyborze, którego musiał dokonać, kiedy …